piątek, 28 września 2012

Rola kobiety w rodzinie

W ostatnich latach pisze się i czyta sporo na temat rozwoju duchowego i osobistego. Samo sformułowanie zachęca nas do przemiany i dążenia do lepszego życia na polu duchowym i osobistym. Wraz z tym terminem pojawiło się wiele stron internetowych, czasopism a sam rozwój duchowy stał się terminem popularnym.  Możemy poznać wiele metod i narzędzi proponowanych przez terapeutów, w celu podniesienia świadomości zarówno swojej, jak i ziemi. Wielu z nas korzysta z tych pomocy dokonując wielokrotnie trafnych wyborów. Najczęściej jednak bywa, iż zaczynamy szukać pomocy w zakresie niekonwencjonalnym pod wpływem bolesnych doświadczeń i przez całkowite wypalenie. Często nieuleczalna choroba staje się bodźcem do zastanawiania się nad przyczyną i jej sensem. 

Wejście na drogę przemiany duchowej i osobistej wymaga, abyśmy zmienili swój sposób postrzegania ludzi, świata, swojego zachowania.  Stajemy się bardziej świadomi i zaczyna nas to intrygować.  Podejmujemy pracę nad sobą, dokształcamy się, bierzemy udział w warsztatach i zauważamy, że przestajemy oceniać innych. Nagle stwierdzamy, że odkryliśmy swoją drogę, powołanie i chcemy przenieść to na płaszczyznę życia rodzinnego.  Nietrudno zauważyć, że tym bodźcem do zmiany zasad w rodzinie stają się kobiety. Kiedy zaczyna budzić się ich świadomość, często zamiast wsparcia słyszą,  iż „bawią się w terapię”, „poszły za złem” lub po prostu „odbiło im”. Takie niezrozumienie istoty wzrostu duchowego najbardziej bolesne jest w najbliższych rodzinach.  Dlaczego? Ponieważ zaczynając od pracy nad sobą i zmieniając siebie, zaczynają przechodzić do działania.

W Polsce panuje powszechne przekonanie, że kobieta, gdy już raz zwiąże się z partnerem, to powinna poświęcić się rodzinie, nawet za cenę swojego szczęścia i rozwoju. Wyznacznikiem jak wspaniałą jest kobietą i matką jest poziom jej cierpienia i poświęcenia. Wymaga się od kobiet, aby wychowywały dzieci będąc do ich dyspozycji przez większość czasu. Mężowi powinna służyć i znosić lekceważenie, bicie, alkohol, bo wówczas jest kobietą wartościową.  Bardzo często kobieta, która wyjeżdża na warsztaty lub bierze udział w spotkaniach podejrzewana jest o zdradę. Mówi się o niej egoistka, matka bez serca dla swej rodziny. Więc uczestniczy w spotkaniach wbrew najbliższym lub oszukując. To jest cena, jaką płaci za bycie sobą. Na największe niezrozumienie istoty duchowego rozwoju narażone są kobiety ze strony kościoła katolickiego. Według wiary takiej kobiecie nie wypada odejść od partnera, pomimo, że jest przez niego zdominowana. Nie wypada jej mieć swego zdania na temat religii, ponieważ to kłóci się z pojmowaną moralnością. Nacisk kładzie się również na pozostawanie w pełnej rodzinie nawet gdy dzieci widzą nieporozumienia i są świadkami toksycznych relacji pomiędzy mamą i tatą. Dzieci są „papierkiem lakmusowym” swoich rodziców. Są mądrzejsze niż wielu z dorosłych. Przyjmują wzorce zachowań i przekonań swoich rodziców. Uczą się rozwiązywać  problemy pod wpływem tych samych emocji dorosłych. Kobieta, która pozostaje w negatywnych relacjach ze swoim partnerem daje przykład swojej bezsilności.  Bardzo ważna postawa matki jest w przypadku, gdy wychowuje córeczki. Czy tego chcemy czy nie, dziewczynki dobierają sobie najczęściej partnerów podobnych do swych ojców, ponieważ nauczyły się od swej matki konkretnego nawyku w stosunku do ojca. Pracując jako terapeuta i doradca zauważam  to zjawisko bardzo często.

Pełna rodzina dla dzieci jest bardzo ważna i nic jej nie zastąpi, ale pod warunkiem, że każdy jest na swoim miejscu, że  małżonkowie są dla siebie wsparciem i idą w jednym kierunku. Niestety często gdy kobieta zaczyna rozwijać się a mężczyzna pozostaje wciąż na tym samym etapie dystans między nimi rośnie. Brak porozumienia, komunikacji i tych samych wartości.  Osoba na drodze transformacji nie ma wręcz prawa narzucać swoich wyborów i wartości. Rozsądek nakazuje, aby pozostawić prawo wyboru partnerowi,  ponieważ tylko w ten sposób dajemy dowód miłości najczystszej. Kobiety, które w swej mądrości dostrzegają dysfunkcje w rodzinie mają wręcz obowiązek stawiania zasad i mówienia „nie zgadzam się”. Nie można godzić się na zachowania agresywne, pełne manipulacji i szantażu.  Z pełnym szacunkiem, czy to są rodzice, współmałżonek, czy współpracownik nie należy godzić się na brak szacunku i emocjonalny szantaż.

Czynnikiem często powodującym  tkwienie w nieuzdrowionych relacjach, starych schematach jest lęk przed zmianami. Kobiety często pozostają same z dziećmi bez wsparcia.  Używa się terminów pogardliwych o kobietach, które zdecydowały się na rozwód lub rozłąkę. Społeczeństwo przerzuca odpowiedzialność na nie, ponieważ w ich myśleniu to one powinny brać odpowiedzialność za rodzinę. Wymaga się od nich, aby były zarówno matką, jak i ojcem.  Trudno więc nie zauważyć, iż wiele kobiet zatraciło swą kobiecość. Widoczne jest to w stylu ubierania się. Panuje moda wśród kobiet i dziewcząt na noszenie spodni, a u wielu z kobiet wręcz dominuje energia męska. Wypierają swoją kobiecość, ponieważ w rodzinach spoczywa na nich obowiązek bycia zarówno matką, jak i ojcem. Walczą o zachowanie i przetrwanie rodziny, zaś walka jest symbolem męskości. Dostrzegamy również, iż coraz więcej kobiet nie akceptuje swej kobiecości i swego ciała. Przejawia się to w dążeniach za wszelką cenę do idealnej sylwetki, w nadwadze, w operacjach plastycznych lub tłumieniu energii seksualnej.  

Kiedy weszłam na drogę rozwoju duchowego jako żona i matka dwóch córek, odnalazłam spokój i zrozumienie. Wszystkie szkoły i studia, które do tej pory ukończyłam nie dały mi tego, co droga przemiany. Zauważyłam, że jestem bardziej świadoma mojej osoby, sytuacji, które mnie spotykają, mniej kontroluję i nie oceniam innych ludzi. Ale wraz z tym zachwytem przyszło odczucie niespełnienia jako kobieta, matka i żona. Emocje tłumione od dzieciństwa, przekonania o cierpieniu, niewygodne relacje, zaczęły mi uwierać. Zrozumiałam, że jestem oddzielona od swej istoty. Pojawił się wewnętrzny dyskomfort i lęk przed nieznanym, przed opinią przyjaciół i znajomych. Rodzina nie akceptowała moich wyborów i odrzuciła. Pomimo tego postanowiłam zmierzyć się ze swoimi lękami. Zmieniłam pracę i wyprowadziłam się z rodzinnego miasta. Straciłam wielu „przyjaciół”, ale w ich miejsce pojawiła się rodzina duchowa, wspierali mnie i byli ze mną.  Rozstałam się z mężem, pomimo tego, że małżeństwo w kościele jest dla mnie bardzo ważne. Mam bardzo mądre córki, które każdego dnia pokazują mi, jak być mamą i zachować swą kobiecość. Są moimi aniołami stróżami. Na drogę rozwoju weszłam ponad trzy lata temu. Bardzo wiele dała mi praca nad sobą, analizowanie przekonań, zachowania, ale najwięcej odwagi i siły dały mi podejmowane decyzje i działania.  Gdy robisz krok do przodu, lęk odchodzi. Jestem dumna, że jestem kobietą!

„Nie pragnij, aby to co robisz było łatwiejsze. Pragnij, abyś to Ty był lepszy”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz